Dlatego przedstawiam ochraniacz do łóżeczka, z którego jestem naprawdę dumna. Jest przemyślany pod wieloma względami:
- jest na całej długości łóżeczka -> 360 cm
- jest wyższy niż większość dostępnych na rynku ochraniaczy -> ma 42 cm wysokości
(większość ma 30 cm) - wypełnieniem jest pianka/gąbka tapicerska o szerokości 1 cm, poprzedni był zbyt miękki - miał ocieplinę stosowaną do ochraniaczy. Gąbka, której użyłam jest twardsza, elastyczna i odporna na ciągnięcia i zginanie (patrz zdjęcie)
- ma długie troczki, pozwalające na swobodne przywiązanie ochraniacza, który jest już na najniższym poziomie łóżeczka (w starym w ogóle o tym nie pomyślałam)
- posiada przeszycia ułatwiające przerobienie go, tj. wycięcie fragmentu ochraniacza w miejscu wyjmowanych szczebelków. Bo mimo, że dziecko będzie już chodzić, ochraniacz nadal będzie przydatny.
- jest uszyty z kolorowej bawełny (stary był białego koloru z naszytymi fragmentami kolorowej bawełny ->KLIK)
Teraz kilka zbliżeń:
(Dobrze widzicie, pod nogą łóżeczka jest słownik polsko-francuski... Jest gruby i ma twardą oprawę, dlatego musiał dopomóc ;) )
Trochę ciężko szyje się po gąbce, ale udało mi się przeszyć cały dół własnoręcznie robioną lamówką. Nie wiem ile go szyłam, bo nie dość, że nie codziennie to jeszcze po kilkanaście minut ... ale tak to już jest z małym dzieckiem ;) Myślę, że gdybym miała czas tylko na szycie, to zajęłoby mi to około 3-4 godzin. Najwięcej czasu wymagały troczki i lamówka :)
Gdyby ktoś potrzebował namiarów to piankę/gąbkę kupiłam na allegro u przemiłej Pani "piankowa", docinają gąbkę na każdy wymiar. Ja zamówiłam grubość T40 - link do aukcji.
Pozdrawiam i do następnego! :)